Jakiś czas temu wspominałem o chęci upchnięcia w obudowę C64 komputera PC. Na początku wakacji udało mi się zrobić pierwszy krok – wykorzystać klawiaturę C64, jako urządzenie USB. Później przyszedł czas na krok drugi – instalację właściwych bebechów.
Po analizie materiałów w sieci – okazało się, że do obudowy C64G (ostatniej bodajże wersji tego komputera, który ponownie przybrał swoją beczułkową postać) mieści się tylko jedna płyta główna dostępna powszechnie na rynku – Intel D945GSEJT. Prócz tego, że cechuje się ona naprawdę niewielkimi rozmiarami (20 mm wysokości – dwa razy mniej niż u konkurencji), posiada jeszcze jedną ważną cechę – wbudowany konwerter DC-DC, który umożliwia zasilanie jej z zwykłego zasilacza notebookowego. Tylko procesor Atom N270 nie poraża swoją prędkością – jest jednak w zupełności wystarczający – jeśli idzie o emulacje C64.
Oczywiście płyta główna to nie wszystko. Potrzebna była jeszcze pamięć RAM – zdecydowałem się na 2GB oraz dysk twardy. Co do tego drugiego – zastanawiałem się trochę, czy zamiast dysku SATA 2.5″ nie zastosować może jakiejś karty CF z odpowiednią przejściówką. W końcu z tego zrezygnowałem – co okazało się dobrą decyzją: zakupiony dysk (Seagate Momentus) okazał się wyjątkowo cichy.
Problemem było samo umieszczenie, a właściwie zmieszczenie osprzętu w obudowie. O ile po stronie portów nad płytą znajdowało się jeszcze sporo wolnego miejsca, to z przodu klawiatury nie było go właściwie wcale. Po podłączeniu kabla SATA i zasilania – nie dało się jej domknąć. Na szczęście wycięcie kilku jej „zbędnych” części – sprzęt w końcu udało się skręcić.
Po kilku testach do obudowy postanowiłem dodać jeszcze dwa ciche wentylatory, by zapewnić jako taką cyrkulacje powietrza. Sam radiator zamontowany na procesorze powinien tu teoretycznie wystarczyć – ale w malutkiej obudowie właściwie styka się on z klawiaturą, a ciepło nie ma gdzie uciec.
Sprzęt z zainstalowanym emulatorem C64 testowaliśmy przez całe Inne Sfery. Sprawdził się bardzo dobrze – mimo działania przez kilkanaście godzin dziennie – nie przegrzał się, ani nie odmówił ani razu współpracy. Odpaliliśmy na nim sporo gier, których nie mamy na dyskietkach/kasetach. Do sterowania używaliśmy zarówno oryginalnych joysticków z C64, jak i gamepadów podłączonych przez porty USB.
Dwie rzeczy wymagają jeszcze poprawy. Po pierwsze wewnętrzne połączenie pod płytę główną modułu klawiatury (chwilowo zastępuje go zwykły zewnętrzny kabel USB). Po drugie odpowiednie ustawienie opcji w emulatorze, z którym mieliśmy kilka problemów. Większość pracy już jednak za nami.